Boczek + por = pora na klasykę Zupa porowa z kaszą jeczmienną, boczkiem i śmietanką

Uwielbiam pora. Za ten jego trochę słodki, a trochę ostry smak. Za zapach podczas duszenia, choć wiem, że w tej miłości mogę być osamotniona. Za to, jak dobrze pasuje do takiej pogody jak teraz.
Rano nalewam zupę do termosu i zabieram ze sobą do pracy. Taka szaruga za oknem aż woła o zdecydowane działania.



Zupa porowa z kaszą jęczmienną, boczkiem i śmietanką
ilość na 1 średni garnek, wystarczy na jakieś 4-6 porcji


1 duży por (ok 300 g), pokrojony w półkrążki
1 średnia cebula czosnkowa
150 g boczku pokrojonego w kostkę
2 łyżki masła
1 torebka (100 g) kaszy jęczmiennej
ok 500-700 ml bulionu warzywnego
100 ml białego wytrawnego wina*
ew. 100 ml śmietanki (wedle uznania)
biały pieprz
gałka muszkatołowa
sól


Przygotowanie:
1. Pokroić boczek i cebulę w kostkę, a pora - w półkrążki.
2. Rozpuścić w garnku 1 łyżkę masła, usmażyć na nim boczek. Gdy będzie już trochę zrumieniony, dodać pora, trochę go posolić (ostrożnie, jeśli boczek jest słony) przykryć przykrywką i poddusić (kontrolować, by się nie przypalił, ew. podlać odrobiną wody). Gdy odparuje - dodać wino*, zamieszać.
3. Gdy por jest już dość miękki, dodać cebulkę. Również odrobinę posolić**, zamieszać i smażyć aż zmięknie. 
4. Dodać kaszę jęczmienną, całość zalać 500 ml bulionu, przykryć pokrywką i gotować 15 minut, aż kasza zmięknie. 
5. Jeśli konsystencja zupy wyda się po tym czasie zbyt zawiesista - dodać resztę bulionu. Doprawić pieprzem i gałką muszkatołową. Zaprawic śmietanką do zupy.
6. Podawać zmarzniętym, zmęczonym i osłabionym szarością pogody. 





Smacznego!!!
Post bierze udział w akcji: 





* Niektórzy uważają, że do gotowania można używać byle jakiego wina, bo "to tylko do gotowania, a nie do picia". Zgadzam się, że pewnie nie warto inwestować w tym celu w jakiś bardzo drogi rocznik, ale pamiętajmy też, że jednak będzie czuć jego aromat i smak. Nie gotujmy więc z czymś, czego nie chcielibyśmy się napić.


** Solenie podobno pomaga się potrawom takim jak cebula czy por nie przypalić. Nie pamiętam już gdzie o tym usłyszałam, natomiast jako niegdyś nagminnemu przypalaczowi cebuli nagle udało mi się zaprzestać tego niecnego procederu, więc coś w tym chyba jest...



2 komentarze: