Domowego makaronu świadomie doświadczyłam całkiem niedawno. Oczywiście, według relacji Mamy, domowa produkcja była w naszym domu na porządku dziennym w dawniejszych czasach. Nie mogę jednak powiedzieć, by wspomnienie o tym zagościło w mojej niedużej wtedy głowie.
Jego niekwestionowanym mistrzem jest więc w mych oczach Tata drogiego N. - będąc w pewien letni poranek naocznym świadkiem całego procesu zagniatania, podsypywania, wałkowania i krojenia wiedziałam już, że "też tak chcę". (Nawiasem dodam, że po prezentacji tej sztuki tajemnej nastąpił kulminacyjny punkt programu, w postaci niedzielnego rosołu, do którego ów makaron był dopełnieniem; z pewnością wpłynęło to na nieopisanie miłą naturę mego wspomnienia).
W domowym makaronie jest coś niezwykle zwyczajnego i zrazem zwyczajnie niezwykłego. Wymaga cierpliwości, odrobiny wyczucia, również siły fizycznej, a w zamian daje masę satysfakcji. Przyjemność zaczyna się już w momencie zagniecenia ciasta - ten nieziemski zapach!
Podaję dziś więc przepis na domowy makaron. Do wszystkiego - równie dobry do zupy, jak do sosu pomidorowego czy łyżki masła i garści permezanu. Najlepszy - jako odstresowanie po intensywnym tygodniu - nie ma to jak trochę pougniatać.
Niedzielny obiad + terapia antystresowa = domowy makaron
Domowy makaron z mąki orkiszowej
Składniki:
280g (2 szklanki) mąki orkiszowej chlebowej (typ 700)
ok 100-150ml wody (ciasto ma być twarde ale elastyczne)
szczypta soli morskiej
1 żółtko
Przygotowanie:
1. Mąkę pomieszaną z solą przesiać na stolnicę. Wbić żółtko.
2. Stopniowo dodawać wodę* i wyrabiać ciasto aż mąka zostanie wchłonięta. Wyrabiać ciasto energicznie aż będzie gładkie, elastyczne i raczej twarde**. Podsypać odrobiną mąki jeśli się klei do stolnicy lub mamy poczucie, że jest zbyt miękkie. Wyrobianie go do uzyskania odpowiedniej konsystencji trwa ok 15 minut.
3. Odstawić ciasto przykryte sciereczką na 10 minut.
4. Podzielić ciasto na dwie części. Każdą część rozwałkować cienko(jeśli ciasto zostało dobrze wyrobione, nie będzie potrzeby go podsypywać, bo nie będzie się kleiło do stolnicy) na kształt zbliżony do prostokąta (to bardzo ważne, bo od tego zależy jakiej długości będą poszczególne kluski) . Podsypać z obu ston mąką.
5. Wstawić garnek z wodą, gdy zacznie się gotować - osolić ją, dodać oliwy by makaron nie sklejał się.
6. Zwinąć każdy prostokąt w rulon (jeśli są tej samej wielkości, można jeden położyć na drugim i zwijać razem) wzdłuż tego boku, którego długości chcielibyśmy zjeść kluski. Jeśli oba boki uznamy za zbyt długie, trzeba będzie przekroić placek na pół (w poprzek tego boku, który chcemy skrócić o połowę).
7. Zwinięte w rulon ciasto pokroić na paski takiej szerokości, jakiej chcemy mieć makaron.
8. Wrzucić do gotującej się wody, po chwili zamieszać by nie przywarł do dna, poczekać aż wypłynie. Spróbować czy odpowiada nam twardość (makaron domowy gotuje się której niż kupny, wiec trzeba uważać by go nie rozgotować).
9. Odcedzić, zahartować (jeśli nie zamierzamy od razu go wykorzystać) lub (od razu) wymieszać z ulubionymi dodatkami.
Zagniatanie:
Wałkowanie:
Smacznego!!!
* Być może również uczyliście się, że do robienia makaronu (np. pierogów) powinno się użyć letniej (nie zimnej) wody, żeby ciasto było miękkie. Tutaj nie ma to znaczenia.
** Podobno dodanie całego jajka sprzyja "twardości" - jeśli dobrze pamiętam w "Kuchni Neli" (i zdaje się, że również przy temacie pierogów) jest mowa o tym, że dodanie białka jajka powoduje, że ciasto staje się twarde (tj., że do pierogów lepiej dodać samo żółtko). Znów, przy makaronie nie ma to znaczenia i można dodać całe jajko. (Ja mam przyzwyczajenia "popierogowe" i stąd u mnie jest samo żółtko).
rzadko jadam zupy, a już zwłaszcza rosół, ale z domowym makaronem nigdy nie odmówie
OdpowiedzUsuń:)
Usuń